Martyna & Sławek
Martyna i Sławek są parą nie tylko w życiu, ale i w muzyce. Tworzą nagradzany zespół Ta Jedna Chwila, grają piosenkę turystyczną i poezję śpiewaną. Lubią góry, chodzenie po nich i o nichże śpiewanie, czyli generalnie są sympatycznymi ludźmi.
Od początku wiedzieliśmy, że na portrecie będą grać na swoich instrumentach – Martyna na flecie poprzecznym, Sławek na gitarze. Przysłali mi też zdjęcie, które darzą afektem, a na którym na instrumentach spoczywa upolowana czterolistna koniczynka.
Ikoniczna koniczynka trafiła zarówno na sam portret, jak i na logo ślubu, którego bazą zostały oczywiście flet i gitara. Logo zaś trafiło na tył zaproszenia, tył menu i zawieszki na butelki, które wyszły tak:
Na zaproszeniach zdecydowaliśmy się na imitację starego papieru i niebiesko-białe rysunki i tekst. Lubię pracować w ograniczonej palecie. Jest czysto i elegancko, a kolory niepotrzebnie nie rozpraszają – ważne są linie.
Zaproszenie miało dwie wersje – dla gości ślubnych, rozkładaną na 2, oraz dla weselnych, rozkładaną na 3 (bo więcej treści). Tutaj pokazuję wersję weselną. Dodatkowym elementem była wkładka z informacją o obiedzie następnego dnia.
Dodatki, czyli wkładki poprawinowe, zawieszki na butelki i menu zostawiliśmy czysto białe z niebieskimi napisami – osiągając fajny klimat porcelanowy – i aplikacjami łąkopodobnymi.
Kwiaty do sesji zerwałam u siebie pod blokiem – warszawskie łąki miejskie wygrywają! Ta roślina to nie chaber – zaskakującym zrządzeniem losu nazywa się “cykoria podróżnik”.
Martyna i Sławek chcieli wydrukować sobie swój portret i powiesić na ścianie. Przechytrzyłam ich niecnie – dostali rysunek cienkopisami i kredką na papierze akwarelowym i pakowym.
Ale! To nie koniec. To znaczy właśnie koniec, bo ślub był na końcu, ale wcześniej był wieczór panieński Martyny!
Kotyliony z niebieskiego kartonu, patyczki do wbijania w pokarmy i zawieszki na butelki. Bawiono się dobrze. Wiem, bo byłam. Było tańczone.
Mazel tov!