Magda & Jarek
Zobaczcie elementy identyfikacji graficznej Magdy i Jarka na profesjonalnych fotkach Kamili Piech!
Lubię zadania, przy których trzeba pokombinować.
Na początku wiedzieliśmy tylko, że chcemy pójść w piktogramy. Goście Magdy i Jarka byli polsko-, ukraińsko- i/ub anglojęzyczni, więc pomysł dwu- albo trzyjęzycznych zaproszeń porzuciliśmy niemal natychmiast – zaproszenia miały być proste, a tak byłyby niemożliwe zapchane tekstem.
Zdecydowanie elegancką zabawą było projektowanie typograficznego loga narzeczonych. Imiona napisałam po polsku i po ukraińsku odpowiednimi alfabetami. (Tak, Jarek to po ukraińsku “Sławko”. To znaczy w tym akurat logu. Po prostu przy obmyślaniu logo Magda i Jarek (Jarosław) doszli do wniosku, że Ukraińcy mówią do Jarka raczej “Sławko” niż “Jarek” i tak już to z lekkim przymrużeniem oka zostawiliśmy.)
Ukraińskość zaproszeń była nie tyle podyktowana przewagą ukraińskojęzycznych gości, co ukraińskością i ukrainofilią Jarka. A także tym, że ukraiński haft ludowy (вишивка, wyszywka) jest bardzo fajny. Zrobiłam z niego obramowanie zaproszeń, strony internetowej i wszystkich elementów oprawy wesela.
Ponieważ ślub odbywał się w cerkwi grekokatolickiej, narzeczeni zażyczyli sobie też dwujęzycznego modlitewnika, w którym równolegle po polsku i po ukraińsku goście mogli śledzić tok ceremonii.
Narzeczeni uznali też, że trzeba przygotować gości spoza wyznania grekokatolickiego na to, jak cała ceremonia będzie wyglądała i ile będzie trwała. Było też do przekazania trochę informacji dotyczących miejsca wesela, które mogły przydać się chociażby w planowaniu ubioru – wesele było plenerowe, więc dobrze było poradzić gościom, żeby wzięli kurtki, a paniom, żeby uważały na czyhający na ich obcasy bruk. Zrobiłam więc trójjęzyczną stronę, na której zawarliśmy wszystkie te informacje, a dodatkowo kontakt do narzeczonych i świadków i link do wydarzenia na Facebooku. Podobnie jak zaproszenia, strona miała dwie wersje – ślubną i weselną. (Właśnie wersję weselną możecie obejrzeć tutaj.)
Szczególnie zadowolona byłam z interaktywnych map pokazujących miejsce wesela i ślubu z linkami do map Google i Jak dojadę.
Jak powiedzieć piktogramami, że nie chcemy kwiatów, tylko koperty?
A teraz wesele…
A tak wyglądało menu. Już po polsku, ale też z piktogramami: szwedzki stół, przynoszone do stołu, pizza, znów szwedzki stół, grill, desery, napoje.
Plan rozsadzenia gości umieściłam na skrzyni z powitalnymi napojami.
Kolejnym pomysłem narzeczonych było drzewko życzeń. I tak oto wawrzyn w doniczce zakwitł sobie karteczkami od gości (nawet tych mini).
Bawiono się dobrze. I ja tam byłam i Bombillę piłam. Dzięki, M&J!
Użyty mockup: Maisie Everett, używane ikony: FlatIcon.